Nobi-chan: A jednak nam się udało. Jest nowa nocia
Uzu: Oprócz tego chcemy powiadomić, że w najbliższym czasie pojawi się tu opowiadanie z paringiem Shizaya.
Rini: Przejdźmy jednak do komentarzy
Nobi-chan: Yuu - Naprawdę tak szybko się czyta? No to okey. Nie wiemy, może tym razem będzie dłuższa...
Uzu: Anonimowa - Wiesz przez ten tydzień dużo myślałyśmy. Doszłyśmy do wniosku, że powinnyśmy szanować twoje zdanie. Nie będziemy ci się tłumaczyć. Raczej nie widzimy sensu w tej naszej konwersacji, więc raczej nie będziemy ci odpowiadać. Poza tym, tak na przyszłość... mogłabyś się podpisywać pod komentarzami? Hmn... Czytałyśmy sporo komentarzy i tylko ty twierdzisz, że ci się nie podoba. A tak by the way to dlaczego to czytasz skoro to nie ma "fabuły"? Jesteś dysem, tak? Chodzi ci o dysleksje czy dysortografie? Wiesz, dysleksja polega na tym, że człowiek ma trudności z logicznym rozumieniem zdań. Może dlatego nie widzisz fabuły. Nie wiemy. My powoli wychodzimy z dysleksji. Została jeszcze ta dysortografia :C... Wiesz, my raczej chcemy być ze wszystkimi w dobrych stosunkach, a mamy wrażenie, że nas nie lubisz. No, mimo wszystko szanujemy twoje zdanie i spróbujemy się trochę hmn... zrehabilitować...
Rini: Merllo - my też wielbimy takiego Naruto :D. To z tymi torturami to nam się przyśniło któregoś dnia i tak jakoś wyszło :D Tak poza tym to czy można być strasznym w pozytywnym sensie???
Nobi-chan: Aga - Hmn... Rodziciele twierdzą, że jesteśmy normalne, a czytamy czasami jakieś opowiadania po kilkanaście razy :D Dalsza walka... Hmn... Mamy nadzieję, że ci się spodoba.
Uzu: Julia - Cieszymy się, że ci się podoba. To właśnie przez twoją prośbę o Yuri w opku, zrobiłyśmy sondę. Zobaczymy. Może od następnej noci pojawią się jakieś inne paringi. A tak by the way to my też na początku nie lubiłyśmy KakaIru. Teraz... może być, ale i tak wolimy np. SasuNaru, NejiGaa, albo jakieś Akasiowate... *Q* DeiDei (z dedykacją dla Neomi-chan :D)
Nobi-chan: Nocia dedykowana Shizu-chan i Izayi (czwary maraton DRRR robi swoje) za to, że są zajebiści...
A i tak przy okazji rozdział jest NIEPOPRAWIONY. Jak Neomi nam prześle to wrzucimy wersję bez błędów, więc Anonimowa, z łaski swojej nie opieprzaj nas o "żałosne błędy"
- Owarida (to koniec)
Zabuza zaśmiał się pod maką z bandarzy. Szyderczy śmiech wydawał robić coraz glośniejszy i bardziej zlośliwy.
- To koniec? Nic nie rozumiesz. Nie pokonasz mnie tymi twoimi podrupkami, uwierz - wygłosił swój monolog Zabuza. - Mimo wszystko, jesteś niezły. Mając już skopiowaną techike Mizu Bunshin powiedziałeś za pomocą klona tym dzieciakom by były ostrożne. Odwróciłeś w ten sposób moją uwagę. W tym samym czasie schowałeś się w mgle i obserwowałeś moje ruchy, ale... - Zabuza urwał, a za Kakashim pojawił się kolejny Zabuza. - Ze mna nie wygrasz tak łatwo - Mistrz miecza trzymany przez szarowłosego zniknął zmieniając się w wodę. Tymczasem prawdziwy Zabuza zamachnął się na Copy Ninja swojim wielkim mieczem. Użytkownik Sharingana uchylił się przed ciosem w ostatniej chwili. Czarnowłosy nie był jednak głupi. Zarył mieczem w ziemie i opierając się na nim wykonał kopnięcie z półobrotu posyłając Kakashiego w stronę jeziora.
W taijutsu też jest niezły. Przmknęło mi przez myśl.
Po chwili z wody wyłonił się nasz sensei. Coś jednak było nie tak... Wydawało się, że sarowłosy zaczyna tonąć, choć powinien się unieś na wodzie
Za mężczayzną pojawił się Zabuza i zaczął wykonywać pieczęcie.
- Baka! Technika wodnego więzienia! - krzyknął, a woda wokął szarowłosego utworzyła kule zamykając go w środku. Mistz miecza trzymał rękę w kuli. Był to najwyraźniej warunek by jutsu działało.
- Co ty na to? Jeśli posiedzisz trochę w tym więzieniu utopisz się. Wykończe cię jednak później. Teraz pobawie się z Kitsune-kun - powiedziawszy to wykonał jakąś pieczęć, a przed nami pojawił się wodny klon Zabuzy.
Rozejrzałem się dookoła. Bałem się o Naruto. Od kąd zniknął po rozwiązaniu Kage Bunshin nie wyczuwałem jego obecności.
- Dzieciaki, ubraliscie ochraniacze na czoło i już myślicie, że jesteście ninja? Ninja to ktoś kto otarł się o śmierć i dostał do zeszytu bingo. Kitsune-kun - odezwał się czarnowłosy. - Wyjdz i ratuj swoich towarzyszy! - krzyknął i zamachnął się na mnie mieczem. Ledwo uniknąłem ciosu. Miecz poszybował tym razek w kierunku Tazuny i Sakury, która stała nieruchomo od momentu gdy szarowłosy jounin został schwytany przez wodne więzienie.
Coś złotego mignęło mi przed oczami, a Sakura i Tazuna stali już daleko od Zabuzy. Obok mnie pojawił się blondyn.
- Naruto... - chciałem krzyknąć, ale umilklem speszony. Po chwili powiedziałem tylko: - Ciesze się, że nic ci nie jest.
Na policzkach Uzumakego pojawiły się delikatne rumieńce. Ale po chwili odwrócił się do klona Zabuzy i spojrzał mu chardo w oczy.
- Myślisz, że nie dam ci rady?
- Myślę, że nawet będąc Kitsune jesteś tylko dzeckiem. Ja w twojim wieku miałem już nakońcie kilka morderstw - powiedziawszy to uśmiechnął się.
Wpatrywałem się w czarnowłosego z niedowierzaniam.
W naszym wieku... zabił...
- Heh - usłyszałem krodki śmiech błękitnookiego - no to witam w klubie. Wiesz, szkoda, że nie urodziłem się w twojej osadzie za czasów Krwawej Mgły
Spojrzałem na blondyna z osłupieniem.
Jak ktoś tak niewinny mógłby zrobić coś takiego? To przeciesz niewykonalne.
- O, wiesz nawet o naszym egzaminie końcowym?
- Ta, to właśnie przez ciebie go usuneli z programu nauczania - zauwarzył.
- O czym ty mówisz? - spytałem.
- Za czasów Krwawej Mgły pod koniec Akademii dwóch uczniów stawało do walki na śmierć i życie. Zwycięzca mógł być tylko jeden. Jeśli dwaj przeżyli pozostali mogli ich wykończyć w najbardziej okrutny sposób. Ale, jakieś 20 lat temu dziecko z najniższej klasy wpadło do sali egzaminacyjenej i zabilo wszystkich. Włącznie z egzaminatorami. Dziecko to nosiło imię Momochi Zabuza.
Poczułem jak coś mnie paraliżuje. Zrozumiałem też dlaczego był Zabuza był ścigany.
- Sakura, Sasuke, Tazuna-san, zamknijcie oczy i nieotwierajcie ich dopuki nie powiem. - krzyknął Naruto.
- CO! - krzyknąłem. Naruto był zawsze dla mnie najważniejszy, ale dlaczego zacząłem czuć się słabszy od niego? - Dlaczego?!
- Mam zamiar użyć potężnego jutsu, które może wpłynąć na waszą psychike. Pan Tazuna może zginąć, gdyż naturalna energia rozsadzi go od środka. Ty i Sakura jesteście ninja i umiecie kontrolować chakre, ale zbyt duży wpływ tego jutsu może wami zawładnąć. Przestaniecie kontaktować z rzeczywistością, a tego nie chce, więc ZAMKNIJCIE OCZY DO CHOLERY!
- Nie! - odparłem.
- Ja też się na to niezgadzam - powiedziała bez cienia strachu różowa stojąca obok Tazuny, który już zamknął oczy.
- To twoja decyzja, ale by nie było później, że coś się wam stało przezemnie.
Naruto stanął w lekkim rozkroku i złączył ręce w pieczęcie.
Nagle poczułem mase dziwnej energi, która zaczęła mnie oplatywać. Coś takiego czułem tylko, gdy spotkałem Madare, który wybił mój klan.
- Kyōki no jutsu (jutsu szaleństwa)! - krzyknął. Jego głowa opadła w dół, ale ciało nadal stało w tej samej postawie. Nagle jego głowa delikatnie podniosła się, a na ustach miał istnie demoniczny, wręcz szalony uśmiech. Białka stały się przekrwione, a źrenice zwężyły się do tego stopnia, że przypominały ziarenka maku. Przez jego zaciśnięte zęby wyszedł złowieszczy śmiech, ktory wydawał się odbijać wchem w naszych umysłach.
(zachowanie Naruciaka można przyrównać do zachowania Maki w tym filmiku: http://www.youtube.com/watch?v=erccjxIBErU a najlepiej pasuje tu muzyka z tego filmiku: http://www.youtube.com/watch?v=panJ9zU8fn8 Miłego oglądania :D)
- Oj oj oj... - zwrócił się do Zabuzy. - Zaraz zginiesz.
Powiedziawszy to ruszyl na mężczyzne i w mgnieniu oka pojawił się przed nim. I zamachnął się na niego.
Zabuza uśmiechnął się i zablokował cios Naruto ostrą stroną miecza.
Przetnie mu rękę!
Stało się jednak coś innego. Miecz złamał się w miejscu zderzenia z ręką blondyna.
Spojrzałem na rękę Naruto z której obficie sączyła się krew, ale nawet wtedy uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Zabuza patrzył w szoku na resztki swojego miecza. Po chwili jednak na jego zabandażowanych ustach pojawił się psychiczny uśmiech
- No, no, no, Kitsune-kun, niezła robota.
Znów na siebie ruszyli. W szoku patrzylem na to wszystko. Poczułem, że coś zaczyna mnie omamiać. Szaleństwo? Być może. Zamknąłem jedno oko. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale szaleństwo mniej na mnie wpływało. Spojrzałem na Sakure, która także miała zamknięte jedno oko, ale ona wyraźnie gorzej sobie radziła. Jej jadowicie zielone oko było szeroko otwarte.
Znów spojrzałeem na Naruto. Dalej wymieniał ciosy z Zabuzą. Nagle upadł na jedno kolano i złapał się za twarz. Z jego ust wyszedł ryk bólu. Poczulem, że szaleństwo kompletnie minie opuściło. Podbieglem do niego, ale uderzył mnie z taką mocą, że przeleciałem przez kilka drzew. Zmusiłem się by nie zędleć po tym ciosie. Spojrzałem w stronę polany. Naruto wstał i zamachnął się na zabuze z kunaiem. Ruchy blondyna były jednak o wiele bardziej powolne przez co otrzymał cios w klatke piersiową ostrą stroną miecza. Naruto upadł na ziemię. Spojrzałem na Zabuze. W miejsce serca wbity był kunai. Po chwili klon zmienił się w wodę.
Podbiegłem do Naruto i sprawdziłem czy żyje. Całe ciało było we krwi.
Poczułem wściekłość. Ciało osoby, którą kochałem w takim stanie? To niewybaczalny grzech. Wstałem i stanąłem tuż przed krawędzią jeziora.
- Co ty robisz Sasuke?! - krzyknął Kakashi. - Powinieneś teraz wziąć ciało Uzumakiego i razem z Sakurą i Tazuną-san uciekać.
- Z całym szacunkiem mistrzu, ale nie zamierzam uciec. Zresztą, szansa na ucieczke znikęła w momencie gdy zostałeś złapany - powiedziawszy to złożyłem pieczęcie do kuli ognia, ale zmieniłem kilka znaków tak jak uczył mnie tego Itachi. - Katon: Ryūka no Jutsu (Jutsu, któr tworzy wielkiego ognistego smoka).
W tym samym czasie Zabuza złożył kilka pieczęci tworząc wodnego smoka.
- Chikuso - sklnąłem pod nosem. Pepełnilem głupi błąd. Woda góruje nad ogniem, a to oznacza, że moge przegrać. Wyjąłem szybko kilka kunai i żuciłem w Zabuze. Próbowałem trafić w jego rękę, by uwolnić Kakashiego. Nie było to jednak łatwe zadania, bo jednocześnie musiałem się starać by utrzymać jutsu ognistego smoka i chronić ciało Naruto przed atakami wodnego smoka.
Nagle usłyszałem za sobą odgłos szurania nóg o podłoże. Już myślalem, że to jeden z klonów Zabuzy, ale się myliłem. To Sakura doskoczyła do Naruto i zaczęła go opatrywać. Uśmiechnąłem się. Jedno mam z głowy.
Od stony Sakury
Zobaczyłam jak Naruto opada na ziemię, a Sasuke do niego doskakuje i sprawdza jego stan. Zamrugałam trochę. Bolała mnie głowa i oko od tej dziwnej techniki Naruto.
- Tazuna-san - zwróciłam się do mężczyzny, który nadal miał zamknięte oczy. - Proszę się ukryć w krzakach. Musze pomóc mojej drużynie. Jeśli tego nie zrobie mogą umrzeć, a w pojedynke pana nie ochronie.
- Dobrze - powiedział i pobiegł w stronę pierwszego krzaka.
Spojrzałam z powrotem w stronę Sasuke, który walzył z Zabuzą. Poczułam się dziwnie słaba. Każdy z nich mógł choć trochę walczyć z mistrzem miecza. Może nie jak równy z równym, ale jednak. Patrzyłam tak na tą walkę, gdy w pewnym momencie zrozumiałam, że Sasuke ma duży problem. Podbieglam do Naruto i zaczęłam opatrywac jego rany.
Poczułam szarpniecie na nadgarstku. Spojrzałam na lekko rozchylone oczy blondyna.
- Daj mi kunai - wyszeptał. Bez slowa dałam mu przedmiot. Chłopak żucił kunai w las, a po chwili krzyknął: - SASUKE PADNIJ!
Uchiha wykonał polecenie, w ostatnim momencie unikając burzy kunai, które ze wszystkich stron leciały na Zabuze. Mężczyzna by ich uniknąc musiał przerwać jutsu wodnego więzienia i tak się stało. Po chwili Kakashi-sensei był wolny.
Szarowłosy stanął obok nas tak by teraz to on mógł nas chronić. Naprzeciwko nas stanął czarnowlosy. W jego ciało wbite bylo kilka kunai, któryna najwyraźniej nie zdążył uniknąć. Pewnie zastanawiał się jakby tu nas zabić gdy nagle usłyszeliśmy świst powietrza a w szyje Zabuzy wbiło się kilka senbon.
Od strony Sasuke
Spojrzałem w stronę skąd polecialy senbon. Na drzewie stal młody chłopak. Miał długie czarne wlosy związane z tyłu w kok. Twarz zasłaniała płaska biała maska ze znakiem Kiri w miejscu czoła. Ozdabiały ją dwa spiralne czerwone znaki. Byl ubrany w cos na kształt luźnej yukaty.
Spojrzałem na martweciało zabuzy, a następnie jeszcze raz na sprawce "morderstwa".
Kakashi sprawdził puls czaenowłosego i pokręcił głową.
Zrobił to z taką łatwością, kiedy my wylewaliśmy z siebie siódme poty by go pokonać.
- Naprawde nie żyje... - usłyszeliśmy głos szarowłosego jounina.
Kakashi spojrzał na chłopaka w masce.
- Bardzo wam dziękuję - powiedział chłopak kłaniając się nam. - Szukałem okazji do zabicia zabuzy od dawna.
- Ta maska. Musisz być oninem z Kiri - zauwarzył Hatake.
- Jesteś dobrze poinformowany.
Sądząc po głosiei wzrościr... Chyba jest w naszym wieku... Już został oninem? To tak jakby był na poziomie mojego brata. Pomyślałem.
Chłopak zeskoczył z drzewa i podniusł delikatnie ciało czarnowlosego.
- Przepraszam, ale musze zabrać cialo Zabuzy Momoichiego, byłego ninja Kiri-gakure no Sato do naszej bazy. Sayonara.
Powiedziawszy to złożył kilka pieczęci i zniknął w wietrze razem z ciałem byłego mistrza miecza.
- Nie powinniśy mu oddawać tego ciała - szepnął blondyn stojący obok mnie.
Opowiada Kakashi
Staliśmy tak dłuższą chwilę wpatrując się w miejsce, gdzie zniknął Onin.
- Niestey tak się zdarza gdy jesteś ninja - powiedziałem - Musimy się z tym pogodzić. Naszą misją jest pomoc Tazuna-san. Nie skończyliśmy naszego zadania. Ruszajmy - powiedziałem i zacząłem iść w stronę w stronę ścieżki. Jednak po przejściu kilku kroków zatrzymałem się sparaliżowany czymś podobnym do bólu i upadłem na ziemię.
- MISTRZU KAKASHI!!! - usłyszałem nim osunąłem się w ciemność.
Obudziłem się w małym pokoju o szarych ścianach. Leżałem na futonie przykryty kołudrą i kocem.
Chyba trochę za długo używałem sharingana...
Nie wiem jak długo tak leżałem. Nagle do pokoju weszła młoda czarnowłosa kobieta.
- Obudził się pan - zauwarzyła z uśmiechem. - Czy wszystko już w porządku?
- Tak, ale... Najpewniej nie będę mogł chodzić przez najbliższy tydzień.
- Rozumiem. W takim razie niech pan leży, a ja zawołam tych młodych ludzi, którzy z panem podróżowali.
Kobieta wyszła z pokoju, a ja zacząłem się zastanawiać co powinienem zrobić, by młodzi genini mogli sobie poradzić sami, gdy ktoś ich zaatakuje.
Po chwili kobieta wróciła, a za nią szli Sakura, Sasuke i Naruto.
Różowowłosa usiadła obok mnie. Po chwili to samo zrobili chłopcy.
- Sharingan jest niesamowity, ale skoro tak obciąża cialo to nie powinien go pan tak długo używać - zauwarzyła różowowłosa, która szybko się zoriętowała co było przyczyną mojego nagłego zasłabnięcia.
- Wiem, gomennasi. Czasami zapominam o tym "drobnym" fakcie.
- Ale za to pokonaliście tak uzdolnionego ninja - powiedział Tazuna, ktory właśnie wszedł do pokoju. - Chyba będziemy bezpieczni przez jakiś czas.
- To raczej nie my go pokonaliśmy, tylko ten ANBU Kiri - zauwarzył Naruto. - Tacy jak oni są niesamowici. Zazwyczaj są wysyłani po zwłoki swoich ninja by je zniszczyć, ale czasami muszą kogoś lub coś przechwycić, albo zabić i zdobyc zwłoki. iektórzy nazywają ich wymazywaczami ciał, bo tak dobrze pozbywają się zwłok. Każdy z wielkich krai ninja ma inny rodzaj maski i stroju. Dzięki temu można ich rozpoznać. Na przykład Anbu z Konoha mają białe maski przedstawiające pysk zwierzęcia, a otwory na oczy mają kształt okręgów, za to Anbu kiri mają płaskie białe maski z jakimś płaskim wzorem. Na czole jest znak Kiri, a otwory na oczy są wąskimi wgłębieniami. W Konoha ubierają się w białe stroje, a na nie zbroje, natomiast Kiri noszą zbroje, a na nie luźne yukaty. Oddział eliminacyjny walczy zazwyczaj katanami, a oddzial skrytobujców senbon.
- Dużo wiesz na ten temat, Naruto, choć jest to wiedza dostępna dopiero chunina, a ty jesteś świerzo upieczonym geninem - powiedzialem spoglądając na niego podejrzliwie.
- Wystarczy trochę poczytać - mówiąc to uśmiechnął się delikatnie.
Spojrzałem w sufit. Czułem się dziwnie.
Czyżbym coś przeoczył?
Nagle zrozumiałem mój błąd. Wstałem do pozycji siedzącej.
- Zabuza żyje!
- CO! - krzykneli Sakura, Sasuke i Tazuna w tym samym czasie.
- Dopiero teraz się zoriętowałeś, Kakashi-sensei?
- NARUTO! - krzyknęła różowowłosa - WIEDZIAŁEŚ O WSZYSTKIM?!
- Włąśnie - przytaknął Sasuke - Naruto, skoro wiedziałeś to dlaczego...
- Już mówiłem senbon używają skrytobojcy - odparł chlopak. - Ale to nie wszystko. Skrytobójcy czasami nie zabijają swoich ofiar do końca tylko wprowadzają ich w stan śmierci klinicznej, by potem ich przesluchać lub znaleźć informacje w ich mózgach lub w ciałach. Dopiero potem ich zabijają.
- No to może chciał go przesłuchać - powiedziała Sakura
- Nie. Wtedy, musiał go trafić w punkty witalne - zacząłem mój wywód - W śmierć kliniczną wprowadza się ninja innych krai, a nie tych którzy kiedyś należeli do swojej wioski. Ten skrytobojca powinien mu np. odciąć głowe, a nie zabierać gdzieś.
- Rozumiem - powiedziała Sakura
- Skoro Zabuza żyje musze wam zafundować mały trening.
- Ale w czym nam pomoże "mały trening"? - spytała Sakura - Nawet ty, sensei, ledwo dawałeś mu rade walcząc z Sharinganem.
- Mówisz tak jakbyś nie doceniała naszego sensei - powiedział blondyn. - Pewnie nie wiesz, ale Kakashi był kiedyś Anbu w Konoha.
Wszyscy spojrzeli na Naruto, a następnie na mnie ze zdziweniem.
- Dokładniej to w oddziale eliminacyjnym - dopowiedział po chwili.
Będę musiał z nim porozmawiać. Pomyślałem
- Wróćmy do tematu. Trening będzie polegał na polepszeniu waszej kontroli chakry. To nawet niezła zabawa.
- Nie bedzie żadnej zabawy - usłyszeliśmy głos od strony drzwi. Stał w nich młody chłopak o czarnych włosach. Ubrany był w kremową koszulkę i zielone ogrodniczki. Na głowie miał białą czapke z dwoma niebieskimi paskami. Najpewniej był synem tej kobiety.
- Inari, mógłbyś się grzeczniej witać - zbestała go matka.
Chłopiec nie zwrócił jednak uwagi na to i podbiegł do Tazuny krzycząc: Witaj spowrotem dziatku.
- Inari, przeproś ich. Gdyby nie oni to dziadek by zginą - matka dalej nie dawała mu spokoju.
- Ale mamo, oni przeciesz i tak zginą.
Zapadła długa cisza. Inari spojrzał na nas
- Zabawny jesteś - odezwał się Naruto. - Chociaż, masz trochę racji. Każdy z nas kiedyś umrze.
Inari spojrzał na niego z czymś na kształt obrzydrzenia. Po chwili wstał i udał się w stronę dzwi.
- Gdzie idziesz, Inari? - spytał Tazuna.
- Do pokoju - odpowiedział brunet - Popatrzeć na ocean.
- Zabawny z niego chlopak... - stwierdził blondyn.
Od strony Sasuke
Znajdowaliśmy się obecnie na małej polance z masą drzew. Kakashi stał przed nami na kulach.
- Zanim zaczniemy trenować. Powieccie mi co wiecie o chakrze.
- Jest to moc - zaczęła Sakura - która tworzy się poprzez połączenie energi ciała i duszy. Można ją skumulować w różnych częściach ciała. Przy składaniu pieczęci miesza się ona odpowiednio tworząc jutsu.
- Dobrze Sakura, wiesz coś jeszcze.
- Niestety nie. Nie skończyłam jeszcze książki, która mówi o chakrze coś więcej niż nas uczyli w Akademii.
- Chakra może być zmieniona w żywioł - powiedział Naruto. - Nazywamy to naturą żywiołu. Człowiek ma zazwyczaj jeden żywioł, ale są tacy co potrafią posługiwać się jeszcze jednym lub dwoma. Osoby, które potrafią połączyć dwa żywioły mają tak zwane kekken genkai. Sharingan też nim jest, ale jest to Doijutsu czyli oczne kekken genkai. Połączenie dwóch żywiołów jest mocniejsze niż pojedyńczy żywioł. Pierwszy Hokage potrafił się posługiwać Mokutonem czyli elementem drewna. To połączenie wody i ziemi.
- Ty też sporo wiesz - zauwarzył. Następnie zwrócił się do mnie. - A ty?
- Żywioł chakry można określić poprzez przesłanie naszej chakry do specjalnego papierka, który jest stworzony z drzewa rosnącego na chakrze. Oprócz Mokutona słyszalem też o elemęcie lodu, lawy i pyłu. Lód - woda i wiatr, lawa - ziemia i ogień. Pył jest jednym z najsilniejszych kekken genkai. To dlatego, że powstaje z aż trzech żywiołów: ziemi, wiatru i ognia. Jest to tak zaawansowane kekken genkai, że nazwano je kekkei touta.
- Dobrze. Wiecie bardzo dużo, więc chyba wiecie, że dzięki chakrze można wchodzić na drzewa?
Pokiwaliśmy energicznie głowami.
- Pytanie tylko czy potraficie chodzić po drzewach bez używania rąk?
- Ja trochę. - przyznała Sakura.
- Kiedyś się tego uczyłem - powiedziałem przypominając sobie jak Itachi mi wszystko tłumaczył (jak kopanie rowów).
- Próbowałem - przyznał Naruto - ale za każdym razem kończyło się to zniszczeniem połowy lasu... - dopowiedział po chwili. Spojrzałem na blondynka jak na wariata.
- Jak to? - spytał Kakashi.
Chlopak wstał i złożył pieczęć barana by uwolnić trochę chakry. Podszedł do drzewa lecz gdy tylko go dotknął spaliło się na popjół. Podszedł do drugiego, a gdy go dotknął wyschlo na wiór. Następne rozadlo się na małe kawałeczki, czwarte przecieło na pół, a piąte nagle straciło kolory, jakby uschło.
Wszyscy patrzyliśmy się na to z otwartymi ustami. Naruto podszedł do nas i powiedział:
- Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje. To najprawdopodobniej z tego powodu nie potrafie wykonywać łatwych jutsu, ale te trudne przychodą mi z łatwością.
- Niezwykłe... - Kakashi był wyraźnie zainteresowany. - Wyjął zza paska jakiś zwoj. Rozwinął go i złożył kilka pieczęci, a następnie przycisnął ręce do namalowanego na papierze okręgu. - Mieliśmy tu chodzić po drzewach, ale... Chciałbym sprawdzić jaki macie żywioł chakry. Złapcie te karteczki i prześlijcie do nich swoją chakre. Jeśli papier przetnie się na pół - wiatr, jeśli spali - ogień, skruszy - ziemia, zgniecie - piorun, zamoczy- woda. Wiem, że ty Sasuke jako Uchiha masz naturalny Katon, ale czlonkowie dużych klanów często mają kilka natur chakr.
Każdy z nas po koleji sprawdzał nature chakry. Zaczęła różowa. Jej kartka skruszyła się.
Czyli ziemia
Następny byłem ja. Moja kartka zgniotła się oznaczając piorun.
- O, masz piorun - zauwarzył szarowłosy - Tak samo jak ja. Gdybyś miał problem z okiełznaniam pioruna to ci pomoge.
- Arigato.
Nadeszła kolej Naruto. Gdy błękitnooki przesłał swoją chakrę do kartki przez chwile nic się nie działo. Jednak po chwili usłyszeliśmy kródkie "puff", a kartka zmieniła się w coś na kształt czarnego cienia (Celty :D)
- Co to? - zdziwiła się różowa. - Hmn... może dostałeś wybrakowaną kartkę.
- Nie... - odezwał się Kakashi. - To nie to. Coś takiego zdaża się raz na 1000 lat, raz na milion!
- Ale, co to jest? - zbulwersowała się różowa wypowiedzią jounina.
- To chaos. Legendarne kekkei touta, legendarne uwolnienie.
Ja i Sakura spojrzeliśmy zszokowani na blondyna.
On? Naruto? Szkolny (uroczy) głupek? On ma legendarne uwolnienie? Uwolnienie Chaosu?
- Nic dziwnego, że nie mogłeś wykonywać zwykłych technik i przy próbach chodzenia po drzewach nic ci nie wychodziło - stwierdził Kakashi. - Ale niemartw się, pomoge ci, tylko pokaże reszcie jak wchodzić na drzewa.
- Arigato, sensei.
Po chwili zaczął nam tłumaczyć jak wchodzić na drzewa, a następnie odszedł z Naruto na bok.
Trenowałem i trenowałem, wrzucając w trening całą moją wściekłość. Sakura potrafiła już wchodzić na drzewa i to z łatwością, a mi wogóle to niewychodziło. Oprocz tego Naruto i Kakashi gdzieś zniknęli, a ja wolałem wiedzieć co się dzieje z MOIM młotkiem.
Wieczorem wrócił Kakashi i "lekko" poturbowany Naruto. Szarowłosy ogłosił koniec treningu i wrócilismy do domu Tazuny.
Zaczeliśmy się rozpakowywać (wcześniej nie mieli czasu). Cieszyłem się jak dziecko, bo dostałem osobny pokój z Naruto, a Sakura spała z mamą Inariego (tak wogóle to nie mam zielonego pojęcia jak się nazywała). Poszedlem się umyć. To samo zrobił Naruto. Czekałem na niego czytając zwój. Przy okazji zastanawiałem się czy będę mial "moje" sny. Nie miałem ochoty by Naruto cokolwiek odkrył, jeszcze nie teraz. Choć... z drugiej strony. Gdy wtedy się pocałowaliśmy to on przedłużyl pocałunek. Dotknąłem warg rękami, próbując sobie przypomnieć ten wspaniały smak. Bez skutku...
Usłyszałem otwieranie drzwi. Odwróciłem się i oniemiałem. Przedemną stał anioł. Upadły anioł.
Gdzie zgubiłeś skrzydła?
Mokre wlosy lepiły mu się do twarzy. Wycierał je białym puszystym ręcznikiem. Oczy były półprzymknięte i jakieś takie zamglone. Ubrany był w jedynie długie czarne dresowe spodnie (zapomniałeś Sasek, że pod spodem miał jeszcze bieliźne). Nagą, chudą klatkę piersiową zdobiły czerwone zasklepiające się rany, które pewnie zdobył jeszcze w Konoha od mieszkańców, a pierś obwiązywał bandarz, ktory założył na rane, którą zdobył w walce z Zabuzą. Usiadł obok mnie.
- Co z twoim ramieniem. - spytałem by jakoś zacząć rozmowę. Wskazał na swoją rękę.
Stary, zakrwawiony bandarz na ramieniu zostal zmieniony na świerzy, a sama rana była czymś posmarowana.
- Już w porządku. - przyznał. - Zagoiła się już, co najwyrzej czuje ból - to po to jest ta maść.
- Zagoiła się już? Jak? - spytałem, bo ta wiadmość mnie zaciekawiła.
- Mam nienaturalne tępo gojenia ran. - przyznał. - Kiedyś przebito mi brzuch na wylot, ale jak widzisz nie mam nawet małej blizny.
Nobi-chan: Dalsza konwersacja Naruto i Saska w nexcie. Może coś się wydarzy. Szczerze to nam się ten rozdział nie podoba. Coś nie wyszedł...
Uzu: No i oczywiście obrazek na koniec:
Rini: Coś nas ostatnio bierze na Shizaye :D No, ale czy to nie jest kawaii!!!
Strony
Zasady:
ZASADY BLOGA
1) My zawsze mamy racje.
2) Jeśli nie mamy racji wróć do punktu 1.
3) Nie lubimy spamu! (ale jakby cuś to się nie obrazimy, bo to po prostu znaczy, że blog się podoba.)
4) Pod każdą nocią ma być kilka komętarzy(z dedykacją dla Shi), bo nexta się nie doczekacie.
5) Nie życzymy sobie wulgaryzmów pod naszym adresem. Co najwyrzej możecie bluzgać na bohaterów...
6) Jak lubicie jakieś inne paringi (niekoniecznie z Naruto) to just write it.
7) To jest nasz pierwszy blog YAOI, więc bądzcie wyrozumiali... (możemy też pisać Yuri i Hentai jeśli chcecie - just write it - jakby cuś to będą oznaczone)
8) Homofoby won! W rogu ekranu jest taki czerwony krzyżyk. Wystarczy najechać i zrobić *click*
9) Keep calm and be like Izaya (love all humans)
10) Keep calm and be like Shizuo (Boże, daj mi jakiś znak)
Od Zakręconej Otaku
Czego chcecie więcej?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rozdział naprawdę dobry. Tylko Ci się wydaje, że źle wyszedł. Kij tam z błędami. Najważniejsze, że nowa notka jest.;D
OdpowiedzUsuńA co do obrazka to naprawdę kawaiii<3
Jak nie wyszedł O_o? Rozdział jest boski :) Podobał mi się opis sceny walki, pobudzasz do pracy moją wyobraźnię i już mam szkic sceny walki Naruto z Zabuzą. Podoba mi się również ta tajemniczość w osobie Naruto i aż czuje ssanie, jestem głodna szczegółowych informacjii :D. A obrazki rzeczywiście kawaii ;3 Życzę weny i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNeko
Hej,
OdpowiedzUsuńjak wam się ten rozdział nie podobał? Jest wspaniały, walka cudowna, bardzo podobała mi się scena chodzenia po drzewach w wykonaniu Naruto, no i to, że za każdym razem jak próbował to niszczył pół lasu hihihi, a sama końcówka rewelacyjna, Sasek bardzo się cieszy, że dzieli pokój z Naruto. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, no i egzaminu na chunina ;] ale to jeszcze przed nami...
Dziś trochę z opóźnieniem, ale po prostu brak czasu i jeszcze raz brak czasu, nawet nie wiem kiedy następny raz będę mogła tutaj zajrzeć...
Weny, weny, dużo weny....
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Aga
Poprawiacie mi humor. Cieszę się
OdpowiedzUsuńWitam, witam. Wróciłam już i tak sobie czytam i ten rozdział czytało mi się o wiele gorzej, więc potwierdzam wasze wahania i powiem, że ten rozdział wyszedł źle. Wiem, że było bez korekty i nie będę wytykać błędów, ale następnym razem bardzo proszę, zróbcie poprawkę, bo niekiedy zastanawiam się co czytam i jak czytam błędy na każdym blogu to aż oczy bolą. Poza tym jeśli dobrze wiem to miało być yaoi. A tutaj już szósty rozdział, a oni praktycznie tylko się całowali i to jeden raz. To jest Opko pełne akcji, więc miło by było gdybyście trochę zmniejszyły akcję i wprowadziły elementy nawiązujące do yaoi (nie tylko takie, że Sasuke cały czas o nim myśli). I to także bardzo proszę, bo na razie to praktycznie nie jest tym czym być miało. Nic więcej nie mam do powiedzenia. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. Yuu
OdpowiedzUsuń